top of page

joga poza matą

Praktykuję jogę od prawie dziewięciu lat, ale filozofia jogi to świat, który zgłębiam od niedawna. Nie bez powodu mówi się, że joga zaczyna się po zejściu z maty. 



Trafiłam ostatnio na bardzo ciekawy koncept, a mianowicie teorię gun, która mówi o istnieniu trzech energii: sattwa, tamas i radżas, które dążą do równowagi w naszym życiu.


W największym skrócie (oraz w mojej interpretacji) są to lekkość i delikatność (sattwa), spowolnienie i ociężałość (tamas) oraz ruch i ambicja (radżas). W idealnym świecie chcielibyśmy mieć jak największych jakości sattwicznych, ale każdego człowieka dopada zarówno rajas, jak i tamas, a od tego jest np. joga, żeby móc wracać do balansu. 



Słuchając o gunach wybrałam pewnego dnia energetyczną praktykę radżas, czułam, że przyda mi się tak zwany wycisk, poruszenie energii i wyładowanie napięć. 


Cat Meffan, która prowadziła zajęcia powiedziała wtedy, że kiedy radżas zaczyna dominować w naszej codzienności jesteśmy nastawieni na działanie i osiąganie, skupiamy się na czynnikach zewnętrznych, kieruje nami nasze ego, przez co odbieramy wszystko personalnie, czujemy silne przebodźcowani.


Pomyślałam wtedy: dzień dobry, to ja. Jeśli coś nie idzie po mojej myśli, jestem zfrustrowana. Nie umiem usiedzieć w miejscu i cały czas szukam sobie zajęć. Chwytam się tego co może się udać, aby dać sobie chwilowy spokój. To raczej recepta na wypalenie. 



Z drugiej strony u wielu osób problem leży na przeciwnym biegunie: jesteśmy ociężali, powolni, niezmotywowani i ospali. Wtedy dominuje u nas tamas. Po praktyki tamasowe mogą zatem sięgać przewlekli prokrastynatorzy i osoby, którym trudno jest zmobilizować się do działania.


Jestem wdzięczna za jogę, za pokoleniową mądrość ludzi, którzy opracowali systemy wspierania nas, chomików w ziemskim kołowrotku. Wrócę tutaj do mojego wpisu o szczęściu. Szczęście zbudowane na czynnikach zewnętrznych i osiągnięciach to dom z kart. Prawdziwym źródłem szczęścia rozumianego jako spokój i zadowolenie jest powrót do ciała i oddechu. Tak oto kolejna refleksja stanęła na tym samym. Czy może okazać się, że życie jest jednak proste? (i trudne tym samym haha). 


2 komentarze

2 Comments


Ja za jogę zabrałam się około 4 lata temu. Wcześniej miałam więcej czasu, a raczej sposobności żeby w spokoju praktykować. Czy to rano przed czy po południu po pracy. Dziś jako mama roczniaka wiem, że nie jest niestety to łatwe. A wiem też ile joga dawała mi pozytywów zarówno przed jak i w trakcie ciąży. Kiedy tyko mogę to praktykuje. Po każdej sesji czuje się inna osoba. Czuję jak energia sattwa wzrasta we mnie. A ja jestem spokojna i od razu lepiej nastawiona do życia i działania (pomimo że ogólnie też staram się być pozytywna). Bardzo fajny wpis. A weszłam tu szukajac Twojego foodbooka 🤣

Like

świetny post! swoją drogą zastanawiam się - czy to nie jest tak, że gdy dominuje u nas konkretna energia, to powinniśmy jednak sięgać po praktyki związane z energią przeciwną, żeby się zbalansować? pytam z ciekawości, gdyż sama czuję, że rajas wjeżdza za mocno ;)

Like
bottom of page