top of page

w przyjemnym niedoczasie

Zwykle jestem wszędzie na ostatnią chwilę. Nie spóźniam się, ale zapasu też nie mam. Niezależnie od tego jak wcześnie wstanę czy zacznę się szykować - finalnie wybiegam z domu i zeskakuję na klatce schodowej. Gonię autobus czy odliczam czerwone światła w taksówce. 




Wsiadam do pociągu trzy minuty przed odjazdem, nie wyobrażam sobie być na lotnisku kilka godzin przed odlotem. Choć teoretycznie wychodzi mi to naturalnie i lekko, zawsze towarzyszy temu znajomy stresik. Odkryłam ostatnio, że znajduje w tym pobudzeniu swego rodzaju komfort. Moje ciało jest trochę uzależnione od adrenaliny „czy zdążę czy nie”.


Przyjazd na dworzec 15 minut przed odjazdem wydaje mi się być stratą czasu, a wyjście z domu „za wcześnie” podsuwa pytanie „co ja będę ze sobą robić?”. Kiedy jestem gotowa, ale mam trochę czasu w zapasie - zaraz znajduję sobie jakieś zajęcie i finalnie doprowadzam się do znajomego pośpiechu. 



Ale nie ma się czym chwalić, co czas coś z tym zrobić. Odkryłam, że niezaplanowane momenty w dniu, te w tzw. ‚zawieszeniu’ dają mi duży dyskomfort, z którym po prostu muszę się oswoić.


Te kwadranse zapasu to nie stracony czas, jeśli przestajemy definiować produktywności jako synonimy dobrze spożytkowanego dnia. Jeśli satysfakcjonuje nas tylko szybkie tempo i lista zadań, zaczynamy rozpędzać chomiczy kołowrotek. A o tym pisałam już wielokrotnie. Wszyscy pędzą, tylko mety brak. Zataczamy koła, aż wylądujemy przemęczeni i nieszczęśliwi.


Jeśli są tu osoby, które mają podobnie (choć jestem wielce świadoma istnienia totalnego przeciwieństwa w postaci tych, którzy są zawsze za wcześnie), może postanówmy sobie razem, że będziemy krok po kroku oswajać tę niewygodną nudę.



Życie w fight or flight może być naszą normą, ale na pewno nie receptą na długie i spokojne życie. Zasługujemy na to by nasz układ nerwowy był spokojny, by nasze ciało nie myślało, że cały czas grozi mu niebezpieczeństwo.


A to co można zrobić z takim zapasowym czasem to choćby pooddychać, uspokoić się i zwolnić. W nudzie i nic nierobieniu odnajdziemy nie tylko odpoczynek i spokój, ale potencjał do kreatywnej pracy i lepszego performancu w przyszłości. 


3 komentarze
bottom of page