top of page

stan dobry



Dobrostan. Wellbeing. Wellness. Feeling well. Fitness. Co za tym stoi?


Choć świat zadaje sobie to pytanie od lat, a rzesze ekspertów szukają definicji tego czym jest wellness, ja stronię od dawania odpowiedzi, a jeśli muszę uciekam się do ogólników i dużej dozy dystansu.


Moja codzienna recepta na dobrostan ewoluuje wraz ze mną, porami roku, miescem, w którym jestem czy cyklem. Ze swojej skrzynki z narzędziami dobieram to co czuję, że jest mi potrzebne, aby czuć się dobrze w danych okolicznościach. To co na przestrzeni lat stało się moją baza to na pewno czas offline rano i wieczorem, dobry sen i ruch. No dobrze, dorzucę jeszcze świadomy oddech i zabawę.



Jednak nikt oprócz nas samych nie wie co to znaczy czuć się dobrze. Wellness to dla mnie dążenie do indywidualnego stanu równowagi i wewnętrznego spokoju. To własny zestaw narzędzi, które dobieramy do swoich potrzeb i preferencji, by subiektywnie stwierdzić, że nam one służą. Wellnessem nie jest jarmuż, pilates czy sauna. Mogą nimi być, ale nie stanowią żadnego zestawu must have.


Trendy szerokopojętengo świata zdrowia podsuwają nam liczne rozwiązania, które mogą, ale nie muszą zadziałać. No ale znowu - co to znaczy zadziałać? Czy idealna sylwetka i dużo energii to oznaka powodzenia?



Wydaje mi się, że najważniejszą zasadą jaką możemy zastosować, by nie dać się wkręcić w wellnessowy kołowrotek jest powrót do naszej wewnętrznej intencji, tego co popycha nas ku tym teoretycznie prozdrowotnym praktykom. Nawet najbardziej przebadane i przestestowane techniki i rutyny, które mają na celu pomóc nam czuć się lepiej, mogą okazać się szkodliwe, gdy nie stoi za tym wszytkim mocny fundament życzliwości w stosunku do siebie samego.


Dobrostanem nie jest zestresowana i zafiksowana osoba odhaczająca z listy kolejne obowiązkowe punkty idealnego dnia. Dobrostanem jest poszukiwanie lekkości i spokoju w ramach obszarów takich jak jedzenie, aktywność fizyczna, sen, duchowość czy relacje. Tak, jest tam miejsce na wyzwania i wychodzenie ze swojej stefy komfortu, ale róbmy to pozostając w kontakcie ze sobą i z uśmiechem na twarzy. A może dobrostan to po porstu stan umysłu?



Podkreślę, że uwielbiam trend na wellbeing. To piękne, że masowo chcemy o siebie zadbać i czuć się w swoim ciele i duchu lepiej. Jednak, jak w przypadku każdej wielkiej branży, czycha na nas wiele zagrożeń i pokus, które uderzają w nasze kompleksy i słabsze strony. Marki zachęcają nas do zakupu produktów i promują kulturę diet czy kanony urody pod płaszczykiem gwarancji dobrostanu. Dlatego popijając wodę kokosową przed zajęciami jogi zachęcam Was wszyscytkich do patrzenia na wellness ze szczptą sceptycyzmu.


1 komentarz
bottom of page